Jakich słów używano kiedyś na określenie weekendu? Czy na weekend kiedyś mówiono dwudzionek? A może w ogóle go nie nazywano? Co oznaczał weekend ponad 70 lat temu? Dziś skupimy się na dwóch ostatnich dniach tygodnia – tych pięknych, bo wolnych – i ich określeniu.
Przeszperaliśmy stary słownik i wydania gazety Goniec Warszawski, który to zorganizował konkurs na polskie określenie słowa weekend. Doszliśmy przy tym do dość nieoczywistych wniosków!
reklama
Historia dni wolnych w Polsce bowiem nie jest taka oczywista. Może dlatego też określenie na dwa wolne ostatnie dni tygodnia zostało przez nas zapożyczone – wciąż wydaje się najlepiej (i jednym słowem!) oddawać sens końcówki tygodnia. Może to przez powiew wolności kojarzony z zachodem i zachodnią kulturą, a może przez brak sensownego i pasującego tłumaczenia. Weekend w Polsce jest weekendem. Ale jak nazywano go kiedyś?
Skąd się wziął dwudzionek? Poszukiwanie polskiego słowa na określenie weekendu
Dwudzionek pojawił się w 1937 roku jako propozycja na polski odpowiednik słowa week-end, jak zapisała je redakcja, w konkursie gazety „Goniec Warszawski” w 1937 roku. Wśród innych propozycji pojawił się na przykład wywczas, odświeżka, radośnik, wyjażdżka, majówka(!), wytchniówka, swobódka, wypoczka. I choć redakcja naszego serwisu wybrałaby słowo odświeżka, to jury konkursowe – w tekście w numerze 174 z 1937 roku, na stronie 6 – ogłasza jednak słowo wyraj jako zwycięskie. Wyraj – piszą – to słowo staropolskie, oznaczające kraj do którego ptactwo odlatuje jesienią. Cały konkurs – co ważne i do czego jeszcze wrócimy – odbywał się w sekcji podróżniczej piątkowego wydania dziennika.
Przy zgłoszeniu słowa Dwudzionek do plebiscytu Młodzieżowe Słowo Roku, organizowanego przez PWN, językoznawca podpisujący się inicjałami MŁ (związany z konkursem prof. Marek Łaziński?) napisał: Nierozpowszechnione i chyba niepotrzebne. Już Tuwim narzekał na to słowo. Ten sam wpis opatruje słowo dwudzionek następującą definicją: polski odpowiednik angielskiego słowa: „weekend„. Definicją – trzeba to powiedzieć – ubogą. Co ma jednak Tuwim do dwudzionka? Poeta miał skomentować w jednym ze swoich felietonów, już kilka lat – przeciętych wojną – po konkursie, wspomniane wyżej wyniki słowami: „W słowotwórstwie, jak w każdej twórczości, potrzebny jest talent, a czasem natchnienie. Puszkin powiedział, że natchnienie przydatne bywa nawet w geometrii. Ale, jak widać, ten stan błogosławiony nie towarzyszył autorom powyższych projektów. Strzeżmy się nowopotworów!„
I gdy zaczniemy się dokopywać do kontekstu, w jakim to słowo było początkowo prezentowane, wielu tu pewnie Tuwimowi przyzna rację. Czy rację ma jednak językoznawca, który przywołując poetę tenże kontekst pomija w zdawkowym komentarzu?
reklama
Jak twórcy konkursu definiowali słowo weekend? Odpowiedź znajduje się w samym ogłoszeniu konkursu i może sugerować skąd brak podobnego polskiego określenia na weekend w naszym obecnym rozumieniu. Redaktorzy Gońca w numerze 139 na stronie 7 przy ogłoszeniu konkursu piszą bowiem tak: Jak wiadomo, angielskie wyrażenie „week-end” oznacza dosłownie „koniec tygodnia”. Potocznie „week-endem” nazywają półtoradniową wycieczkę wypoczynkową do najbliższych miejscowości. Na taki „koniec tygodnia” wyjeżdża się w sobotę, a wraca w niedzielę wieczór.
Kontekst użycia słowa weekend wydaje się więc być przede wszystkim podróżniczy. Podróżnicza jest też rubryka dziennika, w której publikowane są informacje o konkursie i tak samo związane z podróżowaniem okazuje się wybrane polskie określenie, którym weekend proponuje się zastąpić. Taka definicja nie jest tylko wymysłem redakcji pisma!
W słowniku języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego, w wersji wydawanej po 1965 roku (czyli już prawie trzy dekady po gońcowym konkursie), występuje definicja słowa weekend w takiej formie: sobotnie popołudnie (czasem także cała sobota) i niedziela przeznaczone na wypoczynek, zwykle poza miastem. Dodatkowo twórcy słownika posłużyli się taką ilustracją słowa w zdaniu: Jeżeli 16 bm. dopisze pogoda, będzie można wyjechać na weekend. Weekend wydaje się mieć też w tym czasie wyraźne połączenie z wycieczkami.
Weekend mógł więc być nie tylko słowem popularnym wśród osób, które takie wycieczki mogły uskuteczniać, osób o lepszym statusie majątkowym, powiedzmy – wyższych sfer. Co się z tym łączy: weekend może być słowem celowo zapożyczonym, obcym, w jakiś sposób bardziej wyszukanym, modnym, pokazującym status, bo w końcu [tu należy wyobrazić sobie głos bogacza:] tak to się robi za granicą – jeździ się na półtoradniowe wycieczki, dobrze się bawiąc. Na weekend – taki wyjazd z nocowaniem – nie mógł pojechać byle kto, a jeżeli już ktoś mniej zamożny uciułał grosz na jeden taki weekend, to następny raczej szybko nie nastąpił.
Sam konkurs może jednak podpowiedzieć nam jakie były kiedyś popularne określenia tak rozumianego weekendu. W numerze 153 na stronie 6 redaktorzy Gońca piszą: W miarę przeprowadzonej eliminacji dotychczasowego materiału, okazuje się, że w pewnych okolicach ucierają się już powoli stałe wyrażenia polskie na określenie „week-endu”. Najwięcej zwolenników mają wyrażenia „Końcówka”, „Świątki”, „Sobótka” i „Wyraj”.
reklama
Samo słowo weekend przez lata stało się mniej prestiżowe, zmieniło znaczenie z wycieczkowego na opisanie wolnej od pracy końcówki tygodnia (obecnie internetowy słownik języka polskiego PWN zaczyna swą definicję weekendu od słów okres od piątkowego popołudnia do niedzieli włącznie, wolny od pracy i nauki). Jak więc kiedyś określano tę wolną końcówkę tygodnia? Prawdopodobnie wystarczyło powiedzieć po prostu niedziela.
Nie od razu weekend wprowadzono
Może nie doczekaliśmy się uniwersalnego, polskiego określenia weekendu dlatego, że weekend w obecnym rozumieniu w Polsce to stosunkowo nowy pomysł. Wolne soboty były wprowadzane w PRLu od 1973 roku i… początkowo trzeba je było odpracować!
W całym 1973 roku przysługiwały dwie wolne soboty. Pierwsza wolna sobota w Polsce miała miejsce 21 lipca 1973 roku. Później liczba wolnych sobót narastała: 1974 było ich już sześć, w 1975 dwanaście, a później dwie i trzy soboty miesięcznie. O wolne soboty walczył też Międzyzakładowy Komitet Strajkowy w 1980, który wpisał je na swoją listę 21 postulatów!
reklama
Początek 1981 roku zaowocował ustanowieniem co drugiej soboty jako dnia wolnego (wbrew porozumieniom ze strajkującymi, które gwarantowały wszystkie wolne soboty). 30 stycznia 1981 r. rząd PRL zadekretował, że trzy soboty w miesiącu miały być wolne.
Pięciodniowy tydzień pracy pojawił się jednak dopiero przy zmianie ustroju w Polsce, w 1989 roku.
Może to właśnie przez tę nieregularność na weekend w obecnym rozumieniu kiedyś po prostu mówiło się wolne.
reklama